6 WRZEŚNIA PRZYPADA ROCZNICA BITWY W PODOLANACH

W Podolanach, jednej z najmniejszych miejscowości gminy Gdów odnaleźć można zabytkowy pomnik a na nim krótki napis: „W hołdzie bohaterom września – Gmina Gdów”. Już niebawem, 6 września to miejsce będzie obchodziło kolejną rocznicę. Niewielu – zwłaszcza młodych mieszkańców naszej gminy – wie, że pomnik stoi w miejscu, gdzie śmierć poniosło wielu żołnierzy Wehrmachtu.

To właśnie tutaj 6 września 1939 roku rozłożony na pastwisku w Podolanach oddział sił zbrojnych III Rzeszy ostrzelany został ze zboczy pobliskiej Wólki Zręczyckiej przez wycofujący się w kierunku Wiśnicza oddział Korpusu Ochrony Pogranicza „Wilejka”. Stało się to, gdy Niemcy rozłożyli się do śniadania w miejscu, gdzie jeszcze dzień wcześniej miało miejsce zgrupowanie oddziałów Wojska Polskiego.

Tak to wydarzenie opisywał żołnierz batalionu KOP „Wilejka”, starszy strzelec Andrzej Tabor (z Leksandrowej pow. Bochnia): „W Podolanach ruch, widzę przez drzewa całą masę Niemców. Porozbierani, tylko w spodenkach. Myją się i śpiewają donośnie. Kuchnie dymią w kilku punktach. Niemcy pobierają śniadanie przy kuchniach, siedząc jedzą. Całe pole, płoty, podwórza zawalone wojskiem z lewej strony jak okiem sięgnąć same samochody ustawione jak do przeglądu. Między nimi kręcą się gdzie nie gdzie porozbierani żołnierze niemieccy. Nie zwracają na nic uwagi. Od lasu pada strzał ostrzegawczy z pistoletu. To por. Kuziel strzela. Kilka głów się zwróciło z niemieckiej strony na wzgórze, ale nie ma żadnego popłochu. A tu jak nie rąbną nasi. Cała ulewa pocisków wali w Niemców. Bije ponad pięćset luf. Osiemnaście r.k.m. i trzy c.k.m.-y. Wśród Niemców istne piekło. Widzę dokładnie, jedni walą się kupami na ziemię, niektórzy jak wory piasku, drudzy wyrzucają ręce w górę, skręcają się, następnie koziołkują. Wpadają na siebie, biegnąc jedni w tą, a drudzy w inną stronę. Straszliwy, okropny widok”.

Sama bitwa w Podolanach była bardzo zaciekła choć nie trwała długo. Szybko rozniecone zostały pożary. Uczynili to sami Niemcy strzelając po zabudowaniach pociskami zapalającymi po to aby naszym żołnierzom ograniczyć widoczność. W dalszej swojej relacji Andrzej Tabor informuje: „Strzelanina zaczyna teraz gwałtownie słabnąć. Wreszcie ucichło wszystko wokół. Żołnierze nasi idą całym polem, nie kryją się zupełnie. Zbieramy się koło dworu na Woli Zręczyckiej. Nie lękamy się wroga, gdyż już go nie ma koło nas. Zbiórka batalionu kompanii. Major Kuferski krótko przemawia, podnosi zasługi batalionu, odczytuje z notesu nazwiska poległych w walce. Jest ich sześciu, w tym dwóch podoficerów. Drugi pluton oddaje salwę honorową zwycięzców nad pokonanym wrogiem oraz salwę za poległych kolegów. Mamy czternastu rannych. Zostawiamy ich we dworze, gdyż nie można ich transportować, a po drugie gdzie i dokąd?”.

W samej bitwie śmierć poniosło jedenastu żołnierzy Wojska Polskiego. Gdzie są pochowani? W nieznanej mogile bez krzyża w lesie na Szczołbie pod Zagórzanami pochowano sześciu żołnierzy: kpr. Bojarski, kpr. Grzyb (lub st. strz. Kołodziej?), st. strz. Beleć (lub Belce), st. strz. Zimnal, szer. Jędliński i szer. Jelonka. Pozostałych pięciu żołnierzy pochowano pierwotnie na Pustce (blisko zabudowań). Później przeniesiono ich do Dobczyc. Zmarli oni od poniesionych ran na swoich stanowiskach bojowych. Byli to: kpr. Bacza, strz. Gątkiewicz, strz. Seweryn, strz. Syrda oraz raz jeden żołnierz NN.

Tomasz Buda, który przez lata opiekował się kopcem oraz kwaterami wojennymi na cmentarzu w Gdowie, opowiadał o kapralu Antonim Baczy:
„Bacza, wraz z kolegami, przez 8 godzin, do momentu wyczerpania się amunicji, strzelał z erkaemu do Niemców rozmieszczonych na dole w Podolanach”. Później, Baczę oraz pozostałych ciężko rannych żołnierzy WP, Niemcy zostawili w ich stanowisku, by pomarli z ran. „Umierający Bacza napisał krwią na skrawku papieru – Kto znajdzie tę kartkę, niech zawiadomi matkę w Dubiecku, że zginąłem za Ojczyznę”.

Jakie straty ponieśli Niemcy? Tego nie wiemy. Musiały być one jednak znaczne skoro sanitarki cały dzień odwoziły zabitych i rannych w kierunku Gdowa.

Mieszkańcy Podolan ocaleli gdyż przed samą bitwą opuścili swoje domostwa i uciekli w górę Kudelskiego Potoku, gdzie w leśnym wąwozie przeczekali przejście frontu. Ukryci wśród ścian wąwozu, zamaskowani wozami i gałęziami, uratowali swoje życie i część dobytku.

Pomnik w Podolanach według projektu Jacka Lende z Politechniki Krakowskiej odsłonięty został w 1979 roku. W jego symbolicznej formie dominuje nietypowa ptasia głowa, stanowiąca rękojeść wbitej w ziemię szabli. Na dole umieszczony jest betonowy krzyż Virtuti Militari, otoczony wystającymi z ziemi ostrzami czterech bagnetów.

Zostaw komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany

*