O TYM JAK WÓJT GMINY GDÓW POPROSIŁ O GŁOS, KTÓRY ZDECYDUJE O… JEJ PRZESZŁOŚCI

Nie tak dawno na łamach Gazety Gdowianin pisaliśmy o absurdach gminnych dotyczących publikacji w folderze promującym Gminę Gdów informacji, że na jej terenie ludzie polowali na dinozaury. Przedstawiliśmy również dokument z którego wynikało, że Zbigniew Wojas „mianował się” wójtem tylko jednej wsi w Gminie Gdów (czyli „jak wójt może zostać sołtysem”). Dzisiaj będzie o tym, jak wójt Zbigniew Wojas prosi o głos, który zdecyduje o… przeszłości gminy.

Oczywiście, przejęzyczenie może przytrafić się każdemu.  Błędy przytrafiają się nam z różnych powodów. Miedzy innymi wskutek roztargnienia, przez nieuwagę lub niewiedzę. Od osób piastujących decyzyjne i eksponowane stanowiska wymagamy jednak więcej. Wymagamy często właściwego doboru i użycia wyrazów bez ich przekręcania lub zniekształcania. Tym bardziej, gdy wójt zarządzający gminą prosi o oddanie na niego głosu, który zadecyduje o… przeszłości.

Głos który zdecyduje o przeszłości

Głos oddany na kandydata bezdyskusyjnie powinien decydować o przyszłości, a nie o przeszłości jak w załączonym wyżej materiale. To niewątpliwie banalny lapsus językowy, który na tym stanowisko raczej nie powinien się przydarzyć. Pamiętajmy jednak, że czasem błędy językowe mogą mieć bardziej doniosłe skutki a wraz z upływem czasu stawać się nieodwracalnymi. Dotyczy to przede wszystkim orzecznictwa organów władzy publicznej, dydaktyki, dyplomacji czy hierarchów kościelnych.

 

Zostaw komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany

*