TRANSPORT PUBLICZNY W GMINIE GDÓW. MIĘDZY PRAWDĄ A FIKCJĄ

Dziś numerem jeden wszelkich problemów samorządowych jest transport publiczny. Na kwestię związaną z transportem publicznym nakłada się wiele problemów. Zmieniająca się wokół rzeczywistość rynkowa (a tym samym potrzeby społeczne) wywiera bezpośredni wpływ na świadczone usługi w zakresie transportu.         

Najbliższa kadencja ukierunkowana zostanie z pewnością na rozwiązanie problemu transportu lokalnego, w tym budowę dodatkowych parkingów. I tu dochodzimy do przysłowiowej ściany – „transport publiczny” – który dziś „spędza sen z powiek” praktycznie wszystkim wójtom i burmistrzom powiatu wielickiego. Obecnie żaden z nich nie ma koncepcji jak rozwiązać systemowo problem transportu publicznego, czyli w taki sposób, aby nie pogrążyć własnego budżetu, a jednocześnie w miarę możliwości zapewnić dogodne warunki świadczenia tej usługi mieszkańcom. W najgorszej sytuacji jest teraz Gdów, który w pierwszej kolejności będzie musiał budować parkingi na których powstanie możliwość zorganizowania ewentualnych przesiadek. Plotka niesie, że Zbigniew Wojas chce zorganizować transport w oparciu o prywatnego przewoźnika. Wydaje się, że nie jest to do końca zgodne z jego obietnicami przedwyborczymi, gdyż w tym przypadku nie chodzi tylko o to, że w ogóle będzie czym pojechać do Krakowa, ale chodzi też o warunki w jakich będziemy podróżować. Trudno nam sobie wyobrazić, żeby prywatny przewoźnik był w stenie zorganizować transport publiczny na takim poziomie, jak obecnie gwarantują to spółki komunalne należące do gmin. Busy, które niegdyś stały się codziennością na naszych drogach, dziś znacząco odstają od jakichkolwiek standardów. Patrząc oględnie na ich stan techniczny, można się tylko domyślać, w jaki sposób przeszły kontrolę techniczną. Nie do pomyślenia również jest to, że gminy które walczą ze smogiem pozwalają na to, żeby po ich terenie i w centrach dużych skupisk ludzkich przemieszczały się pojazdy generujące ogromne ilości pyłów. Wystarczy zapoznać się z najnowszą opinią Najwyższej Izby Kontroli na temat szkodliwości silników wysokoprężnych oraz efektu generowania przez nich różnego rodzaju zanieczyszczeń.

Powracając do tematu transportu, wspomniane wyżej działania wójta gminy Gdów Zbigniewa Wojasa zmierzają najwyraźniej donikąd. A trzeba pamiętać, że już co najmniej od roku zajmuje się zagadnieniem transportu publicznego. Jego działania przechodzą ze skrajności w skrajność, np. jak powszechnie wiadomo trwa kontrola pieców centralnego ogrzewania (o czym będziemy jeszcze pisać) i z tego problemu nawet stworzono poważne zagadnienie wraz z karami i upomnieniami, nie mówiąc już o tzw. ekodoradztwie. A tymczasem nikt z gdowskiej władzy nie dostrzega problemu kopcących busów wjeżdżających do centrum Gdowa.

Niewątpliwie Gdowa dziś nie stać na zorganizowanie transportu publicznego, pomimo ogłaszanej wszem i wobec dobrej sytuacji budżetowej. Przypominamy też, że poza samym Gdowem są inne miejscowości, które też mają problemy z transportem, a o których raczej nie chce się mówić. Obecne rozwiązania polegające na przejmowaniu linii przez jednego przewoźnika po drugim jest rozwiązaniem tylko chwilowym. Za chwilę ten, który przejął taką linię, albo zostanie wsparty środkami pochodzącymi z budżetu gminy, co nie jest łatwym rozwiązaniem biorąc pod uwagę obecny kształt ustawy o publicznym transporcie zbiorowym, albo przestanie świadczyć swoje usługi.

Na obecną sytuację związaną z transportem publicznym ma wpływ wiele różnych czynników. Zwłaszcza to, że zakłady produkcyjne a tym samym też zakłady pracy, lokowane są na strefach ekonomicznych, a te leżą najczęściej na obrzeżach miast czy w pobliżu mniejszych miejscowości. Do takich miejsc busy raczej nie jeżdżą, wiec każdy musi sobie na własną rękę organizować przejazd do pracy. Ponadto w ostatnich lata znacząco wzrosła ilość posiadanych przez nas samochodów, zatem też potrzeby ukierunkowane na transport lokalny maleją. Co najważniejsze, zmienia się charakterystyka usług transportu publicznego oraz grupa docelowa tych usług, czego nie dostrzegają urzędnicy. Urzędnikom wystarczą tylko ankiety, ewentualnie spotkanie z mieszkańcami, na których z oczywistych powodów nie da się wypracować dobrych rozwiązań. Nie chodzi nam tu o to, żeby nie rozmawiać z mieszkańcami na temat transportu publicznego, jednak mieszkańcom należy zaproponować konkretne rozwiązania poprzedzone dokładną kalkulacją kosztów i właściwym rozeznaniem potrzeb.

Tak czy inaczej zmiany w transporcie publicznym na terenie naszej gminy muszą nastąpić. Liczymy jednak na to, że w końcu transport publiczny zostanie zorganizowany przez gdowska spółkę komunalną a wpływy z tego tytułu zasilą jej budżet. Natomiast obecne plany, polegające na zorganizowaniu transportu siłami jednego z prywatnych przewoźników mogą w konsekwencji doprowadzić do zmonopolizowania rynku z jednoczesnym  narzuceniem standardów rodem z lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku.

Pozostaje nam jedynie czekać na rewolucję transportową autorstwa Zbigniewa Wojasa. Mając jednak na uwadze ostatnie 16 lat i doświadczenie naszego włodarza w reformowaniu różnych obszarów działalności Gminy Gdów, należy się spodziewać, że rezultat rewolucji transportowej nas wszystkich niemiło zaskoczy.

     

Zostaw komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany

*