MIEJSCA PARKINGOWE A ZAKAZY
Zgodnie z danymi Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Samochodów (ACEA) z 2021 roku, liczba samochodów w Polsce przypadająca na tysiąc mieszkańców wynosi 747 pojazdów. To daje nam drugi wynik w Unii Europejskiej. Statystycy obliczyli, że po polskich drogach jeździło 24,3 mln samochodów, co plasuje nasz kraj na piątym miejscu UE. Ponieważ samochodów jest tak dużo, nie dziwi chyba nikogo tak ogromne zapotrzebowanie na miejsca, w których można te pojazdy zaparkować. Tymczasem brak miejsc parkingowych oraz spowodowany tym faktem wysyp parkujących w niedozwolonych miejscach, to kwestia zawsze budząca skrajne emocje.
Procedura posadowienia znaku zakazu zatrzymania bądź zakazu postoju jest pochodną funkcji, jakie znaki te pełnią na drodze. Zgodnie z treścią załącznika nr 1 do rozporządzenia ministra infrastruktury w sprawie szczegółowych warunków technicznych dla znaków i sygnałów drogowych oraz urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego i warunków ich umieszczania na drogach, znaki zakazu stanowią podstawową kategorię znaków, którymi są wyrażane ustalenia dotyczące organizacji ruchu. Zarazem jednak, jako znaki ograniczające swobodę korzystania z dróg, powinny być umieszczone po wnikliwej analizie skutków, jakie powodują dla uczestników ruchu.
Jeszcze dalej idące ograniczenia dotyczą znaku „zakaz postoju” (znak B-35), który może być stosowany jedynie w miejscach, gdzie występuje konieczność ograniczenia postoju na drodze oraz znaku „zakaz zatrzymywania się” (znak B-36), który jako bardzo uciążliwy dla kierujących powinien być umieszczony jedynie w niezbędnych, uzasadnionych warunkami ruchu przypadkach. Stawia się go między innymi w celu wyeliminowania zatrzymania się na tych odcinkach drogi, na których nawet chwilowe unieruchomienie pojazdu może spowodować pogorszenie płynności ruchu, zmniejszenie przepustowości i wzrost zagrożenia bezpieczeństwa ruchu, oraz w pobliżu obiektów specjalnych, jak na przykład banki, obiekty MON. Wobec tego umieszczenie znaku podlega procedurze wprowadzania bądź zmiany organizacji ruchu. Organizację ruchu reguluje rozporządzenie ministra infrastruktury w sprawie szczegółowych warunków zarządzania ruchem na drogach oraz wykonywania nadzoru nad tym zarządzaniem.
Oznacza to, że jeżeli wprowadzenie znaku nie ma charakteru doraźnego bądź wyjątkowego (co jest wyraźnie określone w rozporządzeniu), to podstawą do wprowadzenia organizacji ruchu na nowo wybudowanej drodze lub jej zmiany na drodze istniejącej jest zatwierdzenie organizacji ruchu przez organ zarządzający ruchem albo podmiot zarządzający drogą wewnętrzną, co też powinno zostać poprzedzone analizami, a zarazem podlega nadzorowi i procedurze konsultacyjnej.
Zatwierdzenie organizacji ruchu (stanowiące podstawę posadowienia znaku) podlega jednak przede wszystkim zaskarżeniu do sądu administracyjnego (w tym zakresie wskazać należy zwłaszcza uchwałę NSA – składu 7 sędziów – z 26 czerwca 2014 r., sygn. akt I OPS 14/13). Efektem może być stwierdzenie nieważności zaskarżonego aktu.
Sądy nie zawsze jednak idą na rękę mieszkańcom, a na pewno nie wystarczy argument, że chce się parkować blisko domu, by mieć oko na samochód. Podnosiła go skarżąca w sprawie przed WSA w Krakowie (sygn. akt III SA/Kr 1716/16). Wskazywała między innymi, że nowa organizacja ruchu, uniemożliwiająca jej (i oczywiście jej sąsiadom) parkowanie pod domem sprawia na przykład, że ich samochody są narażone na większe ryzyko kradzieży. Sąd uznał, że nie istnieje związek pomiędzy aktem, który wprowadzał nową organizacje ruchu a interesem skarżącej. WSA wskazał, że okoliczność, iż skarżąca jest mieszkańcem lokalu mieszkalnego przy konkretnej ulicy nie gwarantuje jej prawa do parkowania na drodze publicznej. Według WSA interes w postaci parkowania pod domem nie ma żadnego wsparcia w przepisach.
Nieco inaczej wygląda sprawa, gdy w grę wchodzi parkowanie na terenie wspólnym, zarządzanym przez spółdzielnie mieszkaniowe. W takiej sprawie orzekał sąd w Łodzi
Postanowienie regulaminu zaskarżył do sądu jeden ze współwłaścicieli, który na wspomnianym miejscu parkował stale samochód. Przyznał, że nie wykupił miejsca parkingowego w garażu podziemnym, bo gdy kupował mieszkanie nie miał wystarczających środków na taką inwestycję ani zdolności kredytowej. Uważa, że zakaz narusza jego prawa, bo ponosząc ciężary i koszty finansowe utrzymania nieruchomości wspólnej do której należą sporne miejsca parkingowe, może zostać pozbawiony możliwości korzystania z nich bądź osobiście, bądź przez osoby z nim zamieszkujące, które nie są właścicielami.
Sąd Okręgowy w Łodzi stwierdził, że uchwała naruszała uzasadnione interesy powoda jako właściciela lokalu mieszkalnego i jest sprzeczna z art. 12 ustawy z 24 czerwca 1994 roku o własności lokali. Bezzasadnie pozbawia go uprawnienia do współkorzystania z nieruchomości wspólnej. Sąd Okręgowy w Łodzi, stwierdził, że każdy właściciel, ma pełne prawo do swobodnego i nieograniczonego w czasie współkorzystania z części wspólnej i żaden inny właściciel nie powinien mu tego nawet w najmniejszym stopniu ograniczać.
Zostaw komentarz