JAROSŁAW PIEPRZYK – SKUN TER Z GDOWA. POSTAĆ Z PASJĄ

Jest mieszkańcem Gdowa, mówią na Niego:  „Skun Ter”, Jego pasją są pokazy STUNTU motocyklowego. Wystąpił na różnych imprezach plenerowych takich jak: rozpoczęcie sezonu motocyklowego w Dukli, czy otwarcie toru wyścigowego w Zbylitowskiej Górze koło Tarnowa. 21 i 22 maja został zaproszony przez krakowską Fundację „Piękne Anioły”, gdzie brał udział w pokazach kaskaderskich na rzecz osób potrzebujących. Oto postać nietuzinkowa – „Skun Ter” z Gdowa, Jarosław Pieprzyk. Dziś przypominamy rozmowę Gazety Gdowianin z tym zdolnym, młodym człowiekiem.

GG: Proszę przybliżyć swoją osobę mieszkańcom powiatu wielickiego

JP: Witam serdecznie. Nazywam się Jarosław Pieprzyk, mieszkam w Gdowie mam 22 lata i jestem mechanikiem samochodowym oraz motocyklowym. Moją pasją jest oczywiście Stunt i właściwie każdą wolną chwilę poświęcam na treningi lub serwisowanie motocykla.

GG: Czym jest stunt motocyklowy?

JP: Stunt jest to ekstremalna jazda na motocyklu sportowym tzw „ścigaczu”. Polega na jeździe na przednim i tylnym kole w każdej wymyślonej przez nas pozycji oraz na „akrobatyce”! Stanie na głowie lub jazda tyłem do kierunku jazdy to tylko niewielki ułamek z całej palety trików jakie wykonujemy.

GG: Jak zrodziła się w Panu pasja do motocykli i pokazów kaskaderskich?

JP: Motoryzacją interesuję się od kiedy pamiętam. Z czasem zacząłem oglądać w internecie masę filmików ze stuntem i sam zacząłem próbować jeździć na jednym kole moim skuterem na zamkniętych lub mało ruchliwych odcinkach drogi. Jednak dopiero po jakimś czasie udało mi się zarobić pieniądze na duży motocykl i zacząć robić to tak, jak zawodnicy których oglądałem za „małolata”.

GG: Gdzie Pan trenuje?

JP: Trenujemy na prywatnych parkingach lub małych placykach. Niestety, często nawierzchnia nie jest na nich najlepsza, co przekłada się na poziom jazdy. W dodatku nie każdy lubi stunt i często ludzie za wszelką cenę chcą nam „utrudnić” życie na przykład „dzwoniąc na policję”. Po którejś takiej interwencji właściciel parkingu mówi: „sorry chłopaki, ale nie chcę mieć problemów”. Obecnie mamy dwa miejsca do treningów, ale z oczywistych powodów nie mogę zdradzić, gdzie one są, ponieważ chcemy tam jeszcze trochę pojeździć.

 GG: Jakie są Pana dotychczasowe dokonania?

JP: Nie mam na razie jakiś wielkich osiągnięć w tym sporcie. Zrobiłem parę pokazów i założyłem drużynę sportowa „Stunt Mafia”. Zaprojektowałem i wyspawałem całą stalową ramę do mojego motocykla, ponieważ oryginalna aluminiowa po prostu się złamała. W przypadku mojego modelu jest to chyba nadal jedyna taka rama na świecie, ogólnie podobnych jest kilkanaście i robi je tylko kilku ludzi. Mam też zamiar wystartować w oficjalnych zawodach, ale dopiero w przyszłym roku, ponieważ w tym fundusze na to nie pozwoliły i muszę się jeszcze przede wszystkim podszkolić, żeby za pierwszym razem wypaść jak najlepiej.

GG: Jakie plany na najbliższą przyszłość?

JP: Chcę robić jak najwięcej pokazów, żeby pokazać dużej liczbie osób, że to nie jest taki straszny i niebezpieczny sport jak się większości może wydawać.  Mamy także w planach rozpoczęcie produkcji  „Mafijnych” „ciuchów”, ale jeszcze nie wiemy kiedy nam się to uda.

GG: Dziękujemy i życzymy sukcesów!

JP: Również dziękuję za wywiad i pozdrawiam wszystkich Czytelników. Cześć!

 

Zostaw komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany

*