PAMIĘĆ O DAWNEJ ZABUDOWIE, OBYCZAJACH GDOWA I OKOLIC

Leszek Grabowski.
Mój wkład do poznawania historii Gdowa i jego okolic oraz zachowania pamięci po dawnej zabudowie i obyczajach.

W Małopolskiej Bibliotece Cyfrowej właśnie ukazała się rozszerzona, druga edycja mojego XIII-go już albumu z serii: „Gdów i jego okolice – odchodzący świat”, pt. „Rekonesans po Gdowie a.d. 2015, Bilczyce, Jawczyce i Podolany” – www.mbc.malopolska.pl/publication/96809, która stanowi materiał fotograficzny wykorzystany w szerszej serii dotyczącej Gdowa i jego okolic: „Budownictwo ludowe, małomiasteczkowe i dworskie oraz kapliczki i inne pamiątki Ziemi Krakowskiej – Część I. Gdów. (www.mbc.malopolska.pl/publication/96810) oraz Część II. Bilczyce, Jawczyce, Grzybowa (www.mbc.malopolska.pl/publication/96811), o czym wspominałem już tydzień temu na internetowej stronie gościnnej dla mnie Gazety Gdowianin.

 
By zachęcić do jego przejrzenie przytoczę może fragmenty ze wstępu do opracowania.
„XIII część z cyklu: „Gdów i jego okolice – odchodzący świat” zawiera głównie przegląd stanu zachowania obiektów dawnego budownictwa ludowego i małomiasteczkowego z terenu Gdowa (rozdz. I), powstałych od czasów galicyjskich, przez okres międzywojenny, po pierwsze lata po
II wojnie światowej, które w stanie oryginalnym bądź bliskim oryginałowi przetrwały do marca 2015-go roku. W opracowaniu starałem się też pokazać puste miejsca, które pozostały po wyburzeniach starych chałup i obiekty ostatnio przebudowane, a punktów tych niestety na terenie Gdowa szybko przybywa. Na moment zaglądam też do bilczyckich Rud (rozdz. II).

 
Wartość moich zdjęć, które wykonuję od 2008-go roku, a które są zawarte w trzynastu albumach z w/w gdowskiej serii, rośnie z każdym rokiem, bo oryginalne chałupy i domy, zarówno te drewniane, jaki i murowane, szybko znikają bądź są całkowicie rozbierane, bądź diametralnie przebudowywane. Niestety w Gdowie nie obserwuje się zainteresowania tymi „starociami”, choć przecież stanowią one cenne zabytki etnograficzne, które przy odpowiednim wykorzystaniu i wyeksponowaniu, a także nagromadzeniu w nich starych sprzętów rolniczych i dawnego wyposażenia, mogłyby stanowić atrakcje turystyczne i przyciągać liczne rzesze hobbystów i letników. O ile dobrze orientuję się w temacie, w Gminie Gdów nie powstał jeszcze rejestr zabytków, wszak nadal istnieje tylko jego projekt i to dodatkowo sprzyja niszczeniu bądź dewastacji zabytkowej substancji.
Raz jeszcze dopominam się o utworzenie na terenie Gdowa bodaj niewielkiej izby regionalnej, gdzie można by gromadzić i eksponować pamiątki historyczne i etnograficzne z tej okolicy, a przy tym np. serwować tradycyjne dania tutejszej kuchni, która jest bardzo bogata. Idealnym do tego obiektem nadal jest rozległa chałupa z ul. Bocheńskiej nr 182, której stan nadal jest dobry. Tyle tytułem wstępu.

 
Trasa mego marcowego rekonesansu rozpoczęła się od ulicy Krakowskiej, a następnie wiodła ulicą Myślenicką, zahaczając o ulicę Wiedeńską. Będąc w Rynku na moment zboczyłem na ulice: Dembowskiego i Legionów, po czym ulicą Bocheńską, a więc ciągle jeszcze swoistą gdowską galerią etnograficzną, dziś już mocno wyszczerbioną, podążyłem w kierunku ulicy Obrytka, zahaczając na moment o ulicę Cegielnianą. Wzdłuż ulicy Obrytka, w której początkowym odcinku nadal istnieje kilka cennych chałup i domów, dotarłem do mostu na Rabie, pod zabytkową figurę św. Jana Nepomucena (tak mi się przynajmniej wydaje, patrząc na tę postać). Dalej ulicą Łapanowską podążałem w kierunku Rynku, zahaczając po drodze o początkowe fragmenty ulic: Młyńskiej i Krzywoustego. Spacerowe kółko zakończyłem na przylegającej do Rynku ulicy Solskiego. Najcenniejszym moim odkryciem okazała się wiekowa, niemal oryginalna chałupa z ulicy Młyńskiej, spod nr 250.

 

 

W najnowszej, drugiej edycji opracowania dołożyłem dwa rozdziały: III (fot. nr: 160-161)), gdzie zamieściłem dwa zdjęcia chałupy z Jawczyc, widocznej z „gościńca gdowskiego”, tym razem w ujęciu od strony ogrodu oraz IV (fot. nr: 162-189), obejmujący Podolany, w którym zestawiłem zdjęcia krajobrazowe znad Raby, w tym zachowanych jeszcze szpalerów wierzbowych, a także kilka współczesnych migawek niemal stuletniego, ale ciągle czynnego młyna Wojasów, kiedyś wodnego, dziś o napędzie elektrycznym i przylegającego do niego dawnego domu Stefana Wojasa, młodszego brata Rudolfa, który nadal trwa. Poniżej, w Słowie do edycji II, dodałem również archiwalne, własne zdjęcia, nie zawsze najwyższej jakości, ale niezwykle cenne: zespołu dwóch młynów braci Wojasów  i przylegających do nich ich dawnych domów z 1995-go roku (fot: A-E) oraz szpaleru wierzbowego znad Raby z 1978-go roku (fot: F-I).
Gwoli ścisłości historycznej warto dodać, że wspomniani powyżej bracia Wojasowie wybudowali w tym miejscu kompleks dwóch młynów (fot. D) niemal sto lat temu, więc zachowany do dzisiaj obiekt Rudolfa (fot.: A-E) nosi już znamiona zabytku. Po jego dawnym młynie wodnym pozostały fragmenty: jazu i przylegającego do niego koła wodnego (fot. A), a w dolnej jego części kryją się jeszcze pozostałości po jego dawnych mechanizmach napędowych. Uważny obserwator dopatrzy się też zarysów koryta dawnej młynówki (fot. D), które zostało przekopane od brzegu Raby najprawdopodobniej pod koniec I wojny światowej i biegło po linii dawnej drogi dojazdowej od strony Gdowa, znaczonej kiedyś, dziś już mniej wyraźnie, kolejnym szpalerem wierzb. Droga ta, zagrodzona pod koniec lat 90-tych, dziś jest już zarośnięta przez chaszcze. Efektowny przez dziesięciolecia dom Rudolfa Wojasa został wybudowany w latach 20-tych XX-go wieku i stoi do dzisiaj na przedpolu jego młyna, choć od niedawna różni się już w wyglądzie w stosunku do dawnego oryginału (fot. B i C).
Zespół dwóch młynów wodnych braci Wojasów, zasilanych poprzez młynówkę przekopaną z Raby, a więc z pomocą dużo silniejszego strumienia wody w stosunku do Dzialskiego Potoku, funkcjonował bodaj do 1963-go roku, a później obiekty były już one zasilane prądem elektrycznym. Początkowi ich właściciele, wspomniani powyżej Stefan i Rudolf Wojasowie, pomarli w latach 50-tych XX-go wieku, ale młyny pozostały w rękach ich potomków. Jaki będzie dalszy los ostałych jeszcze budynków młynarskich pokaże czas, ale aż się prosi utworzyć tu jakiś mini skansen.
Warto jeszcze dodać, że jeszcze na początku XX-go wieku mniej więcej w tym miejscu funkcjonował starszy młyn, który zgodnie z moimi ustaleniami najprawdopodobniej należał do Józefa Chanka, młodszego brata mego pradziadka Jana, również młynarza, a kiedyś, pod koniec XIX-go wieku, także wójta Podolan, wszak dokładnie w tym miejscu znajdował się kiedyś jego dom. Jednokołowy młyn starszego z braci Chanków stał dwieście metrów powyżej wymienionego powyżej obiektu, w miejscu dzisiejszego domu Wojasów i był, jak starszy obiekt znad Raby, zasilany chimerycznymi wodami Dzialskiego Potoku, lokalnego strumyka (dok. A). Bracia Chankowie przybyli do Podolan ze Stryszowej na początku II połowy XIX-go wieku, ale ich potomkowie, w tym moja Mama, po wielu perturbacjach losowych znikli stąd jeszcze przed II wojną światową. Dawny młyn Jana Chanka, potem, na początku XX-go wieku, będący własnością Reginy Kędryny, mojej babki,
a pod koniec lat 20-tych faktycznie przejęty przez Rudolfa Wojasa, po wybudowaniu nowego kompleksu nad Rabą stracił na znaczeniu i zaprzestał działalności.
Trzeci z podolańskich młynów, funkcjonujący już na początku XX-go wieku, również usytuowany na Dzialskim Potoku, który płynął do Raby od strony Zagórzan, znajdował się z pół kilometra od koryta Raby, niedaleko dzisiejszego przystanku autobusowego i należał do Franciszka Daniela. Dziś nie ma już po nim śladu. Jak można przypuszczać również i on nie wytrzymał konkurencji ze strony nowych i bardziej nowoczesnych młynów Wojasów i przestał działać w latach 20-tych zeszłego wieku, podobnie jak stary młyn po Janie Chanku.
Dawny młyn Stefana Wojasa (fot. D) dziś już nie istnieje, wszak został wyburzony pod koniec lat 90-tych XX-go wieku. Do młyna Rudolfa przylega natomiast niemal stuletnia jego chałupa (fot. E), której stan nadal nie jest jeszcze zły. Co ciekawe, młyn przynależy terytorialnie do sąsiednich Marszowic, gdyż krnąbrna Raba w dawnych wiekach przeniosła część tej wsi na podolański brzeg, co jeszcze dziś wywołuje zamieszanie.

 
Gdyby jednak ktoś był zainteresowany szerszą ich historią odsyłam do dwóch moich opracowań dostępnych w Małopolskiej Bibliotece Cyfrowej (piszę o nich poniżej), które powstawały na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat, wszak są stale uzupełniane i korygowane. Tak się bowiem składa, że dzieje rodów: podolańskich Chanków, moich przodków ze strony Matki i dawnych tutejszych młynarzy oraz Wojasów, wywodzących się z Klęczany, gdzie ich protoplasta Karol był kowalem na „Osinach”, były ze sobą w przeszłości ściśle związane za sprawą ślubu Ludwika Wojasa, najstarszego z trójki braci, synów Karola, z Antoniną Chanek, czwartą z córek Jana, choć w ich wzajemnych relacjach z czasem narastał coraz ostrzejszy konflikt na tle majątkowym, który dla licznego pokolenia mojej Matki okazał się brzemienny w skutkach”.

 
Raba to rzeka, z którą jestem związany od najwcześniejszych chwil mego życia, gdyż w jej okolicy regularnie spędzałem letnie wakacje i mój do niej sentyment trwa nieustannie po dzień dzisiejszy. To właśnie w okolicach Gdowa, głównie w Bilczycach i Podolanach, są głęboko zapuszczone moje rodzinne korzenie, co dodatkowo łączy mnie z tą rzeką, do której miłość na trwałe zaszczepiła mi moja Mama. Mam chyba zatem moralne prawo wypowiadać się w ważkich sprawach dotyczących kultury i historii Gdowa. Mój wkład dotyczący historii Gdowa i jego okolic zawarłem w następujących opracowaniach: „Notce o rodach Kaletów, Augustynków i Mrozowskich z Bilczyc koło Gdowa” – www.mbc.malopolska.pl/publication/13924, sagach historycznych dotyczących tutejszych rodów
(„Saga rodu Grabowskich z Bilczyc i Liplasa około Gdowa” – www.mbc.malopolska.pl/publication/8610 oraz „Saga rodu Chanków i Kędrynów z Podolan i okolic Gdowa” – www.mbc.malopolska.pl/publication/10372), a także w „Szkicu do historii badań nad drzewem genealogicznym rodu Chanków z Podolan i okolic Gdowa – www.mbc.malopolska.pl/publication/14677, powszechnie dostępnych w zasobach MBC
i z pewnością zasługujących na szerszą popularyzację na terenie Gminy Gdów, co jednak napotyka na jakieś dziwne opory.

Zostaw komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany

*