Z CYKLU „LUDZIE O WIELKIM SERCU”: NATALIA LIŃCZOWSKA DLA GDOWIANINA
W Stadnikach w gminie Dobczyce mieszka osoba o Wielkim Sercu. Uczennica gdowskiego liceum przebiegła w tym roku trasę z Krakowa do Warszawy, aby pomóc Piotrusiowi, chłopcu choremu na nowotwór. Przedstawiamy rozmowę Gazety Gdowianin z NATALIĄ LIŃCZOWSKĄ.
- Proszę w kilku słowach opowiedzieć o sobie.
- Nazywam się Natalia Lińczowska. Mieszkam w Stadnikach. Uczęszczam do Liceum Ogólnokształcącego w Gdowie. Moją pasją są biegi długodystansowe. To dzięki bieganiu stałam się człowiekiem, który optymistycznie spogląda na świat i umie po swojemu ulepszać swoje życie.
– Dlaczego postanowiła Pani pomagać innym?
- Odkąd pamiętam zawsze wzruszały mnie historie osób cierpiących, a w szczególności dzieci. Jestem osobą wrażliwą i w życiu kieruję się altruizmem – to też przyczyniło się do tego, aby podjąć się tych zmagań i pomóc drugiej osobie.
– Skąd pomysł na tak specyficzny sposób pomocy, jak bieg?
- Zastanawiając się w jaki sposób mogę pomóc Piotrusiowi, nagle zobaczyłam program o Krzysztofie Dzienniaku – jest to mężczyzna, który przeprowadził równie niekonwencjonalne akcje charytatywne jak np. przejechał na kosiarce do najbogatszego polaka Jana Kulczyka i poprosił Go o pieniądze na leczenie dwójki chorych dzieci. Pomoc otrzymał. Wtedy pomyślałam, że przecież ja też mogę pomóc w sposób, w którym będę mogła oddać się swojej pasji, a zarazem pomóc chłopcu.
- Bieganie jest Pani pasją?
- Bieganie od 3 lat gości w moim życiu i jest sposobem na nie. Dzięki bieganiu pojęłam wiele niezrozumiałych dotąd rzeczy.
- Proszę opowiedzieć o inicjatywie „Bieg dla życia” z Krakowa do Warszawy
– Tak jak mówiłam wcześniej: to wszystko za sprawą Krzysztofa Dzienniaka, którym się zainspirowałam. Na samym początku myślałam, że się nie uda, gdyż rodzice bardzo się martwili i nie chcieli się zgodzić, ale gdy przedstawiłam im całą koncepcję, zabezpieczenie na trasie, zgodzili się. Skontaktowałam się z p. Krzysztofem i omówiliśmy kilka koncepcji. Najlepsza okazała się wyprawa z Krakowa do Warszawy do Pani Anny Komorowskiej. Poprosiłam ją o pomoc dla Piotrusia. Na trasie przebywali ze mną: Trener DKB, kolega który zajmował się wszystkim od strony technicznej (prowadził samochód asekuracyjny, robił relacje) oraz opiekun medyczny,a zarazem fizjoterapeutka. Na trasie spotykałam wielu ciekawych ludzi. W trudnych momentach zawsze się modliłam o zdrowie dla Piotrusia i zawsze to dodawało mi energii na kolejne kilometry.
– „Bieg dla życia” dedykowany był Piotrusiowi – chłopcu choremu na złośliwy nowotwór mózgu. Jak zrodziła się w Pani chęć okazania pomocy Piotrusiowi poprzez bieg?
- Pewnego razu, przeglądając facebook’a, natrafiłam na informację o Piotrusiu. Przeczytałam jego historię, zobaczyłam zdjęcia i coś we mnie uderzyło. To było coś niewytłumaczalnego. Uczucie jakiego nigdy wcześniej nie doznałam. Piotruś w jednej chwili stał się dla mnie bratnią duszą chociaż nigdy dotąd o nim nie słyszałam. Zaraz po tym napisałam do jego rodziców i tak nawiązał się kontakt, a gdy Piotruś wyjeżdżał na leczenie do Austrii po drodze odwiedził mnie i gdy zobaczyłam go w realnym świecie, wiedziałam że muszę mu pomóc. Nie było dnia, w którym bym o nim nie myślała. Wiedziałam, że kieruje mną Bóg i muszę Mu pomóc, dlatego w tym celu wykorzystałam moją pasję – biegi.
- Czyli bieganie jest jednak sposobem na życie?
- Bieganie to rzecz dla mnie najważniejsza poza nauką i pomaganiem innym.
– Czy jest Pani związana z organizacjami pozarządowymi niosącymi pomoc innym?
- Do czasu kiedy uczęszczałam do gimnazjum w Dobczycach należałam do szkolnego wolontariatu. W obecnej chwili planuję podobną swoją akcję ale nie należę do żadnej organizacji pomimo, iż bardzo bym chciała. Rozmawiałam z ks. Lucjanem, który jest księdzem w Prokocimiu i powiedział, że jeśli ukończę 18 rok życia będę mogła być tam wolontariuszem. Nie mogę się doczekać.
– Biega Pani w Dobczyckim Klubie Biegacza. Proszę przybliżyć swoje dotychczasowe osiągnięcia.
- Od 2 lat należę do DKB. W zasadzie oficjalnych biegów na koncie nie mam zbyt wiele, gdyż bardzo często w biegach długodystansowych trzeba mieć ukończone 18 lat, ale mam zaliczony oficjalnie półmaraton i niezliczone starty w biegach na 10 km. W wakacje w biegu skawińskim zajęłam trzecie miejsce w swojej kategorii, a w biegu dobczyckim drugie.
- Dziękuję za rozmowę.
Zostaw komentarz