GOSPODARKA W GMINIE GDÓW

Kiedy następca Bila Clintona na stanowisku prezydenta Stanów Zjednoczonych usiadł w Owalnym Gabinecie w Białym Domu, mocno zdziwił się zobaczywszy przyklejoną karteczkę z napisanymi na niej słowami:  „gospodarka głupcze, gospodarka…”. Czy te słowa można odnieść do szeroko pojmowanej  „gospodarki” w gminie Gdów?

Gospodarka głupcze, gospodarka…” – te słowa można dedykować każdemu wójtowi, burmistrzowi czy prezydentowi. Dlaczego? Aby gmina mogła dobrze i sprawnie działać musi dysponować odpowiednimi funduszami. Może czekać, aż ktoś jej dostarczy takie środki (w postaci dotacji na działania celowe, a i tak wiadomo, że na wszystko nie wystarczy) lub pozyskiwać je samodzielnie.

Ktoś może zapytać: „A po co gminie pieniądze?„. Ano po to, aby finansować to wszystko, co mieszkańcom jest potrzebne – szkoły, kanalizację, wodociągi, drogi, sale sportowe, chodniki, itd. itd.

Skąd jednak pozyskać pieniądze? Można np. z podatków od firm posiadających siedziby na terenie danej gminy. Ale, aby firma wybudowała siedzibę trzeba ją przekonać do inwestowania na terenie danej gminy i coś jej w zamian zaoferować.

Z takiego właśnie założenia wywodzi się pomysł stref gospodarczych. Strefa to  wydzielony obszar z różnego typu udogodnieniami, które mają za zadanie przyciągnąć inwestorów. Oni zostawiają gminie pieniądze (podatki) i tworzą nowe miejsca pracy dla mieszkańców, tym samym wpływając na podniesienie jakości życia.

W okolicznych gminach zaczęły wiec powstawać strefy. Niepołomice, Wieliczka, Dobczyce, Biskupice to tylko przykłady najbliższych „sąsiadów”.

Strefa gospodarcza powstała także i w gminie Gdów. Nasz włodarz, jak ma to w zwyczaju, zrobił to, co inni okoliczni włodarze. Jednak strefa powstała bez większego zrozumienia, czym w rzeczywistości jest strefa gospodarcza (znów patrząc na efekty). Strefa  to nie kawałek równego terenu, na którym malowniczo powiewa trawa w letnie dni. Aby zobaczyć jak powinna wyglądać  strefa przemysłowa wystarczy udać się np. do Dobczyc, Myślenic czy choćby mniejszych i biedniejszych niż Gdów, Biskupic. Tam strefa jest w pełni przygotowanym obszarem, gotowym od zaraz przyjąć inwestora.

W tych miejscowościach strefy stanowią wypadkową pewnego procesu, myślenia o działaniu gminy – kolejni inwestorzy, to pobudzenie rozwoju całego obszaru. Symptomatyczne jest to, że rozwój strefy jest priorytetem. Jak w wywiadach podkreślał śp. burmistrz Dobczyc, Marcin Pawlak, na początku istnienia strefy, zarzucano mu, iż nie przeznacza pieniędzy na szkoły. On założył, że pieniądze pójdą na przygotowanie strefy, przyciągnięcie firm. A potem z większych podatków powstaną szkoły, sale sportowe. Dzisiaj Dobczyce mają jedną z większych stref, jedne z większych przychodów z podatków od firm, które przeznaczają na polepszanie życia mieszkańców. O czym każdy może się przekonać odwiedzając Regionalne Centrum Oświatowo – Sportowe w Dobczycach. A w Gdowie co mamy?

Co mamy w gdowskiej strefie? Słuchając na przestrzeni lat zapewnień wójta – zapewne mnóstwo inwestorów, od których w urzędzie „drzwi się nie zamykają”. Szkoda tylko, że jakoś nie widać budynków tych firm w strefie.

Aby  strefę gospodarczą zaplanować i utworzyć, trzeba wiedzieć w jakim celu podejmujemy takie działania i jakie rezultaty one przyniosą? Trzeba przedstawić mieszkańcom sensowność takiej inwestycji i uprzedzić, że efekty nie będą od razu widoczne. Trzeba umieć zaplanować na jakie inwestycje zostaną przeznaczone pieniądze pochodzące z podatków od przedsiębiorstw, aby nie zostały zwyczajnie „przejedzone”.

Jeśli ktoś nie ma takiej wiedzy, a patrząc na efekty działań wójta Wojasa, prawdopodobnie  takowej on nie posiada, pozostaje puszczanie oka do wyborcy w postaci „inwestycji”  robionych z doskoku, na tzw. potrzebę chwili.

I właśnie dlatego sąsiednie gminy nas przeganiają. A strefa? No przecież jest, odpowiada wójt. A to, że praktycznie żadna firma z zewnątrz  tam nie inwestuje, a gmina nie czerpie z tego korzyści, to jakoś umyka w natłoku obietnic. Ale firmy przecież będą. Przychodzą, pytają, są zainteresowane – dzielnie tłumaczy wójt. A w rzeczywistości gdowska strefa przemysłowa to szczere pole (ozdobione jedynie przez piękny budynek firmy „Chomik”).

W Gdowie firmy z zewnątrz jeszcze długo się nie pojawią bo ich właściciele  umieją liczyć.  Pojadą do Dobczyc, Wieliczki czy Biskupic. Tam jest infrastruktura, klimat dla przedsiębiorców, zrozumienie, konkretne działania. A w gdowskiej strefie po 14 latach rządów wójta Wojasa wciąż rośnie trawa. Wyłącznie trawa. I na nic zdały się wizyty Chińczyków. Może zawiodła bariera językowa?

Cóż. Może tym artykułem zdopingujemy władzę w gminie Gdów do skuteczniejszych działań. Przecież warto!

Warto, bo…

Tylko jedna firma w strefie niepołomickiej, francuski koncern Somfy zatrudnia ponad 800 osób.

W Biskupicach w ciągu 2 lat pozyskano 4 inwestorów.

W 2014 r.  Niepołomicach pozyskano 16 mln złotych z pieniędzy unijnych wyłącznie na rozwój dróg wewnętrznych w strefie gospodarczej.

W Dobczycach tylko Wawel zatrudnia prawie 600 osób.

I tak można jeszcze wymieniać…