SWOBODA OBYWATELSKA

Wolność to brak jakiegokolwiek zniewolenia, zwłaszcza brak ograniczeń ze strony władz. Tradycyjne wolności polityczne dzielimy na wolność zgromadzenia, wolność słowa, wolność religijną oraz wolność gospodarczą. 

Czym jest tak naprawdę wolność słowa i niezależność w kontekście demokracji? Zdyskontowanie tych desygnatów nazw nastręcza pewnego rodzaju trudności. Rozstrzygając ten problem przy użyciu encyklopedii, można z całą pewnością ustalić, że demokracją są działania w postaci systemu rządów i formy sprawowania władzy, których źródło władzy stanowi wola większości obywateli. Zatem większość co do zasady decyduje o wyborze ustawowego przedstawiciela, który posiada określone przymioty przywódcze. Wójt to monokratyczny organ wykonawczy, będący jednocześnie funkcjonariuszem publicznym, wybranym w wyborach powszechnych. W związku z tym rodzi się pytanie, czy działania jednostki samorządu terytorialnego powinny tak być kształtowane, aby większość kluczowych informacji było zniekształconych, a ci którzy chcą wiedzieć należy zastraszyć?

Dziś można z całą pewnością powiedzieć, że wśród osób zarządzających jednostką samorządu terytorialnego istnieją pewnego rodzaju rozbieżności co do postrzegania wolności słowa, zasad demokratycznych, które w pewnym momencie stają się dla nich wręcz uciążliwe. Często stosują metody rodem z minionej epoki, z czasów gdzie nieprzychylne pisanie o władzy było zakazane. Ale tu niespodzianka, rewolucja informatyczna, która zupełnie zmieniła zasady przekazywania i rozpowszechniania informacji. Wysoka dynamika tworzenia i wykorzystywania informacji najwyraźniej przerasta miejscowych włodarzy, ewidentnie nie dostrzegają zachodzącej ewolucji otaczającej ich dookoła.

Cóż wówczas pozostaje robić, zastraszyć tych, którzy również pozostali w minionej epoce, konsekwentne paraliżując ideę samorządności i często równość wobec prawa. Stoją na barykadzie wyimaginowanych problemów, będących często konsekwencją podejmowanych przez nich w przeszłości decyzji, trwają po to żeby jeszcze chwilę utrzymać stołek. Suwerenność pozostaje gdzieś z boku, sparaliżowana rada gminy iluzją rzekomej odpowiedzialności w zasadzie nie chce bądź już nie może podjąć demokratycznych działań. Najsmutniejsze jest jednak to, że obecnie przechodzimy nad tym do porządku dziennego, przyzwyczajamy się do patologicznie zniekształconego obrazu rzeczywistości samorządowej.

Hasła głoszone w minionych kampaniach wyborczych nie znalazły odzwierciedlenia w rzeczywistych działania władz samorządowych, z całą pewnością dziś można powiedzieć, ze już raczej nie zostaną nigdy zrealizowane. A więc budowanie piramidy strachu jest w pełni uzasadnione, dodatkowo trwanie na stanowiskach jest związane również z realizacją prywatnych inicjatyw biznesowych. Rodzące się wątpliwości co do bezinteresowności działania likwidowane są w zalążku.

Przypominamy, że częścią zasad demokratycznych jest wolność słowa, która niestety stanowi dla niektórych zagrożenie. Większość samorządowców woli mówić o obiektywizmie, czyli pokazaniu informacji z dwóch stron niekoniecznie prawdziwych. Powiat Wielicki na tle innych samorządów niczym szczególnym się nie wyróżnia, niezależna prasa lokalna właściwie nie istnieje, pozostali ograniczają się jedynie do publikowania zamawianych tekstów. Stan ten w zasadzie trwał aż do dnia, kiedy pojawiła się Kwartalnik „Gdowianin”, który realizuje założenia wspomnianej wcześniej demokracji. Niezależność Gdowianina stanowi jednak dziś zagrożenie w zestawieniu z innymi czasopismami, które na marginesie naszej dyskusji są opracowywane za publiczne pieniądze przez urzędników w godzinach pracy urzędu. Czasopisma te wychwalają dotychczasowe osiągnięcia dobrych gospodarzy, tworząc podwaliny przyszłej kampanii wyborczej, przecież to wszystko dla dobra ogółu. Gminne strony internetowe aż ociekają informacjami iście wyborczymi, aż żal się robi jak przyjdzie to czytać. Moc pozytywnych wpisów. Kuriozalne w tej sytuacji jest wydawanie tysięcy złotych na utrzymanie stron internetowych, publikacji czasopism, skoro według nich w zasadzie nic się nie zmienia i zawsze jest dobrze. Niedorzecznym a w szczególności nieetycznym jest wykorzystywanie publicznej strony internetowej np. urzędu gminy do prywatnych planów wyborczych. Jak można przy pomocy dzieci rozdawać w szkołach informacje wyborcze pod postacią gminnej gazetki?!

Do wszystkich tych, którzy walczyli o wolną, demokratyczną Polskę. Czy chcecie żeby nadal patologie w naszym środowisku rozwijały się w najlepsze, tak aby tylko wąska grupa biznesu miała dostęp do nieograniczonych dóbr?

 

 

 

 

Zostaw komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany

*